Cesarski Jeans

Nawet w domu, po pracy, ciężko nam się uwolnić od odzieżowych tematów. Zazwyczaj wrzucaliśmy rzeczy, które informowały o tym jak działa przemysł odzieżowy i czemu w wielu przypadkach jest to biznes szkodliwy dla środowiska. Staraliśmy się zawsze rzetelnie edukować i pokazywać jak cały ten przemysł wpływa na nas jako społeczeństwo i całą gospodarkę. Dużo opowiadaliśmy też o gospodarce cyrkularnej oraz o transparentności naszej marki.

Cesarski Jeans

Dziś jednak, mamy dla Was pewną zajawkę, która zabierze Was daleko, ale nie będziecie chcieli wracać! Jest to pierwszy artykuł z cyklu #czytamwdomu, które będą pojawiać się dwa razy w tygodniu w naszej zakładce BLOG. W #czytamwdomu będziemy poruszać różne tematy, które z jakiegoś powodu są dla nas inspiracją i ukazują piękno jakim jest prawdziwe rzemiosło. Nie przedłużając więcej przechodzimy do dzisiejszego tematu.

Na początek jednak kilka pytań

Czy zdarzyło Wam się kupić spodnie jeansowe w sieciówce, które po kilku założeniach wypychały się na kolanach i tyłku? Spodnie, które notorycznie przecierają się na szwach w kroku i tracą swój kolor już po pierwszym praniu?
Taki problem miał chyba każdy z nas. O tym, że takie spodnie z prawdziwym jeansem mają niewiele wspólnego nie trzeba nikomu mówić. Ten produkt "jeansopodobny" jest jednak dość tani i dzięki sztucznym, elastycznym włóknom całkiem dobrze na nas leży, a producent nie musi martwić się zbytnio o szczegółową rozmiarówkę i kształt naszego ciała. Czyni to z takiego ubrania produkt dość popularny i uniwersalny. Tutaj jednak skupimy się na czymś co jest pełnowartościowym, najwyższej jakości jeansem.

Dbałość o szczegóły wykończenia to jest to co lubimy najbardziej.

Ojczyzną klasycznych, niezniszczalnych jeansów jest oczywiście USA, jednak na przestrzeni lat i tam jakość wspomnianego materiału zaczęła się coraz bardziej pogarszać, za najlepsze są uważane te, które produkowano w latach 50. XX w. Amerykanie zaraz po II wojnie światowej swoje dziedzictwo narodowe w postaci niebieskich jeansów przywieźli do Kraju Kwitnącej Wiśni. Japończycy od razu pokochali ten rodzaj ubrania, które tak jak w Stanach i tam stało się synonimem buntu i nowych czasów. Niestety jeans był w ich kraju trudno dostępny, a chętnych na modne spodnie było coraz więcej. Zmyślni mieszkańcy japońskich wysp nie czekali długo i odpowiedzieli na potrzeby dynamicznie zmieniającego się społeczeństwa.

Stworzyli coś, co stało się ikoną stylu, precyzji i najwyższej jakości oraz niedoścignionego stylu. Stworzyli niemal nową religię- Japoński Jeans. Barwiony legendarnym, naturalnym barwnikiem Indygo.

Tych spodni nie da się pomylić z żadnymi innymi. Ich cena również jest tak wysoka jak ich jakość, ale po obejrzeniu tego filmiku, nikt z Was nie będzie wątpił, że to najlepsze jeansowe spodnie na świecie! Materiał został przygotowany przez jedną z najlepszych na świecie marek produkujących jeansy - Momotaro.

https://www.youtube.com/watch?v=Ek5520fSymY

Jeansy marki Evisu z namalowaną charakterystyczną dla nich mewą.

Portki (Evisu, z mewą) kupiłem prawie dziesięć lat temu jeszcze w liceum kiedy dopiero dowiedziałem się o mistrzowskim, japońskim jeansie i bardzo chciałem takie mieć. Trafiły się na aukcji internetowej za niewielkie pieniądze i długo się nie zastanawiałem.

Wąskie (od 50 do 100 cm szerokości), tkane na tradycyjnych krosnach czułenkowych belki jeasu, barwione naturalnym barwnikiem indygo to właśnie SELVEDGE.

Ręcznie malowana mewa (symbol marki) jest dość... ekstrawagancka, ale taka wtedy była moda. Jakość wykonania tych spodni (choć nie jest to najwyższa półka) jest fenomenalna. Opisy zdjęć wiele wyjaśnią co do kwestii wykończenia i nietypowych rozwiązań także czytajcie wszystko dokładnie. Spodni tych raczej już nie założę, ale będą świetnym eksponatem naszej vvidokiowej kolekcji ubrań, które ze względu na wyjątkowy charakter sobie zostawiamy. 

Wszystkie te detale mają znaczenie: od "łańcuszka" w odcieniach żółtego, po wybijane numery, zakryte nity, charakterystyczne przeszycia i fenomenalny, niepodrabialny i ciężki jeans selvedge.

Powrót do blogu